Jak to jest naprawdę żyć ponad właścicielem?

Spisie treści

Pomóż w opracowaniu witryny, udostępniając artykuł znajomym!

Kiedy dwa lata temu zaczęłam szukać mieszkania, miałam marzenie: przeprowadzić się do Coolidge Corner, uroczej dzielnicy Bostonu, którą uwielbiałam. Było bliżej miasta niż moje obecne miejsce w Brighton – jedynym problemem było znalezienie niedrogiego pokoju z trzema sypialniami dla mnie i moich współlokatorów.

Ale, jakbym to zamanifestował, pojawił się trzypokojowy, który był poniżej naszego budżetu. Miał mnóstwo przestrzeni, mnóstwo naturalnego światła i sporą wspólną werandę. Znajdował się również w pobliżu wielu sklepów, pięć minut spacerem do mojego barre studio i mniej niż 20 minut dojazdów do pracy dla nas wszystkich, kiedy to było jeszcze rzeczą. Już wyobrażałem sobie wszystkie rośliny, które zamierzałem za to kupić.

Wydawało się to zbyt piękne, aby mogło być prawdziwe – i tak było. Dużym zastrzeżeniem było to, że nasz właściciel będzie mieszkał w mieszkaniu bezpośrednio pod nami.

Mimo wszelkich wahań postanowiliśmy podpisać umowę najmu na marzycielską lokalizację i cenę. Z biegiem czasu zdarzały się nieprzyjemne zdarzenia, zwłaszcza gdy przez większość dnia przebywaliśmy w domu, dlatego trzymaliśmy się na nogach, aby jej nie przeszkadzać.

Chociaż nie sądzę, że kiedykolwiek wprowadzę się do tego samego budynku, co mój właściciel, ma to pewne zalety, które mogą przeciwstawić się wielu, wielu kompromisom. Każdy właściciel jest inny, ale to jest moje doświadczenie, jak to było mieszkać bezpośrednio nad moim.

Musieliśmy skakać przez obręcze, aby podpisać umowę najmu

Zanim w ogóle byliśmy w stanie podpisać umowę najmu, nasz właściciel poprosił, aby każdy z nas poprosił osoby, które podpisują umowę, aby przesłały swoje aplikacje pocztą dzięki, tato – pomimo, że każdy zarobił więcej niż wystarczająco, aby pokryć czynsz. Tak, byliśmy tuż po dwudziestce, ale żaden z moich poprzednich właścicieli nigdy o to nie prosił.

Powinna to być czerwona flaga, ale kiedy wszystko zostało powiedziane i zrobione, byliśmy podekscytowani, że mamy to miejsce.

Po podpisaniu umowy wynajmujący zapytał, czy może spotkać się z nami osobiście, co uznaliśmy za rozsądne, biorąc pod uwagę, że wszyscy będziemy blisko siebie przez co najmniej rok. Wydawała się miłą damą i przeceniała głośność poprzednich lokatorów. Podobno mieli „słoniowe” stopy, często mieli wielu gości i nielegalnie zostawiali kanapy na werandzie.

Wyjaśniliśmy jej, że nie planujemy urządzania przyjęć domowych, ale to dało nam przedsmak oczekiwań.

Późne spotkania nie wchodziły w grę

Po zamieszkaniu w mieszkaniu bez większych problemów zdecydowaliśmy się na małe spotkanie na parapetówkę. Zaprosiliśmy około 15 osób – pamiętacie tamte czasy? – ale przyznam, że zrobiło się głośno. Ostateczną kroplą dla mojego właściciela prawdopodobnie było to, że tańczyliśmy do „Mr. Jasna strona."

Kiedy otworzyłem drzwi, aby wyprowadzić jednego z moich przyjaciół, przeraziło mnie przerażenie, widząc mojego właściciela przy drzwiach, wyjaśniając, że mówimy za głośno – i „przyjęcie” wkrótce potem się rozproszyło.

Ostateczną kroplą dla mojego gospodarza prawdopodobnie było to, że tańczyliśmy do „Mr. Jasna strona.'

Moi współlokatorzy i ja zgodziliśmy się, że nigdy więcej nie będziemy mieć dużego spotkania, ale nadal musieliśmy uważać na nasze stopy. Raz, gdy sprzątaliśmy po nocy wina i sera około godziny 22:00, usłyszeliśmy, jak od dołu wali w sufit.

To chodzenie na palcach było zirytowane ciągłym przebywaniem w domu podczas pandemii. Jedna z moich współlokatorek, która wprawdzie ma słoniowe stopy, usłyszała łomotanie z dołu, kiedy po prostu spacerowała po salonie. To było dość pasywno-agresywne, chociaż nigdy nie otrzymaliśmy żadnych ostrzeżeń o eksmisji.

Zwrócono się do nas o „niechcianych lokatorów”

Mój właściciel stale oskarżał nas o wpuszczanie mężczyzn do naszego mieszkania. W jej obronie zrobiła to była lokatorka: Mam chłopaka, który wprowadzi się przeciwko najmu, a po tym, jak zobaczyła, jak jeden z chłopaków mojej współlokatorki wszedł do środka po tym, jak zabrał coś ze swojego samochodu, była podenerwowana.

Jako jedyna samotna kobieta w mieszkaniu, która od czasu do czasu miała faceta, z którym się widywałam, zawsze byłam oszołomiona, że konfrontuje się tylko ze mną, kiedy wpadam na nią na dole. Nasza wymiana zdań polegała na tym, że pytała mnie, czy mieszka ze mną mężczyzna – ponieważ rano szła głośnymi krokami – a ja odpowiadałem, że to ja wychodzę na trening. Czaty zawsze mnie opuszczały czuć się winnym.

Treningi w domu są wyzwaniem

Z powodu pandemii nie miałem już siłowni, żeby robić poranne treningi, a treningi z cienkim sufitem między mną a właścicielem, ponieważ ona dosłownie śpi w pokoju poniżej mojego, nie wchodziły w grę.

Po niefortunnym incydencie, mój właściciel walił w sufit, gdy wykonywałem rutynowy trening o 8 rano i wysłał mi mocno sformułowany e-mail. Ustalenie, jak ćwiczyć w domu, było wystarczająco trudne, ale musiałem zmienić swoją rutynę, aby nadal dostawać codzienną dawkę potu, nie przeszkadzając jej.

Bawiłam się cichszymi treningami, takimi jak pilates nad burpees, zainwestowałam w niezbyt głośny rower spinowy – dziękuję, Peloton – i przeniosłam swoje treningi na popołudnie, kiedy często wychodziła, by opiekować się swoimi siostrzenicami. Posunęłam się nawet do ćwiczeń na parkingu za naszym budynkiem, aby uzyskać pełny trening bez przeszkadzania jej.

Byliśmy umieszczeni między rodziną

Chociaż początkowo mogliśmy poradzić sobie z mieszkaniem nad naszym właścicielem, nie spodziewaliśmy się, że mieszkamy poniżej jej syna, który wprowadził się do jednostki nad nami trochę po roku mieszkania w mieszkaniu. Teraz jesteśmy dosłownie uwięzieni między dwiema rodzinami, które nie zgadzają się z własnymi skargami.

Często słyszeliśmy, jak jej syn używa worka treningowego lub tańczy w późnych godzinach – mówię po 22:00 – i pomimo wielu maili do naszego właściciela z pytaniem, czy może powiedzieć „lokatorom” nad nami, aby byli bardziej uważni, hałas nie zatrzymał się. Słyszałem nawet, jak jego dziecko w pokoju nade mną płacze przed 6 rano i nie zatrzymuje się przez wiele godzin.

To sprawiło, że niewygodna sytuacja stała się mniej idealna i dlatego w końcu się wydostaliśmy.

Korzyści z życia z moim właścicielem

Nie przedłużamy umowy najmu na kolejny rok, bo jedna z moich współlokatorek wprowadza się do swojego chłopaka, druga do Karoliny Północnej, a ja prawdopodobnie mieszkam sama, ale przyznam, że kilka dobrych rzeczy się zmieniło. pochodzą z życia nad moim właścicielem.

Nasze mieszkanie jest starsze i używa grzejników do ogrzewania całego budynku. Chociaż nie płacę za ogrzewanie za naszą dzierżawę, zawsze jest ono włączone w chłodniejsze dni, ponieważ nasz właściciel też chce ciepła. Miałem problemy w innych mieszkaniach, w których kierownictwo budynku nie włączało go, dopóki nie było zimno, więc fajnie było nie musieć pakować się w dwie bluzy, puszyste skarpetki i kapcie podczas mieszkania tutaj.

Dodatkowo, gdy potrzebujemy czegoś naprawić, dokładnie wiemy, gdzie ją znaleźć. Po tym, jak nasz toster jakoś spalił jeden z naszych gniazdek, była tam kilka dni później, aby sama go wymienić. A jeśli kiedykolwiek miałbym palący problem – na przykład, gdzie był wyłącznik elektryczny, kiedy przepaliłem bezpiecznik o 8 rano – mógłbym zapukać do jej drzwi, aby natychmiast uzyskać odpowiedź.

Gdybym kiedykolwiek miał palący problem, na przykład, gdzie jest wyłącznik elektryczny, kiedy przepalałem bezpiecznik o 8 rano, mogłem zapukać do jej drzwi, aby natychmiast uzyskać odpowiedź.

Nasz właściciel był również bardzo ostrożny wobec piratów na werandzie i miał dwie kamery na zewnątrz skierowane w stronę odblokowanego obszaru, gdzie upuszczane są paczki - coś, o co właściciel, który tam nie mieszka, może nie dbać. I chociaż wszyscy w budynku są po sąsiedzku, jeśli chodzi o wnoszenie paczek do środka, czasami nie byliśmy wystarczająco szybcy. Kiedy mojej współlokatorce skradziono prezent z jedzeniem, udało jej się zdobyć nagranie wideo sprawcy i wysłać je na policję. Nie odzyskała go z powrotem, ale świadomość, że jest tam jakaś ochrona, była pocieszająca.

Ponieważ nasza umowa najmu dobiega końca, życzę jej szczęścia w znalezieniu nowych lokatorów o spokojniejszych nogach i umieszczeniu rodziny. Cena może być odpowiednia dla tego obszaru, ale chodzenie na palcach nie zawsze jest tego warte.

Jak stworzyłem przystań WFH z mojego mieszkania o powierzchni 525 stóp kwadratowych?

Pomóż w opracowaniu witryny, udostępniając artykuł znajomym!

Będziesz pomóc w rozwoju serwisu, dzieląc stronę ze swoimi znajomymi

wave wave wave wave wave